Fragment tekstu Od odbiorcy do uczestnika. Znikający widz i jego współcześni następcy, Marek Krajewski
Podstawowy problem, jaki mamy dziś z odbiorcą sztuki, nie polega na tym, że pustoszeją muzea i galerie, że zmniejsza się poziom kompetencji niezbędnych do tego, by percypować, rozumieć i interpretować dzieła, czy też na narastającej niechęci do artystów i ich działań, zwłaszcza tych penetrujących współczesne problemy i eksperymentujących z językiem, normami i zakresem tego, o czym można mówić. Problem ten ma charakter bardziej fundamentalny i polega na tym, że znika odbiorca jako specyficzna rola obecna w systemach relacji konstytuujących sztukę, i na tym, że jest ona dziś wypierana przez role zupełnie inne – konsumenta, uczestnika, tworzywa-narzędzia, routera.
Założenie, że odbiorców już nie ma albo że znikają w wyżej określonym sensie, pociąga za sobą konieczność przedefiniowania tego, czym jest sztuka jako specyficzna forma ludzkiej aktywności, przemyślenia na nowo jej społecznego statusu i funkcji, jaką ma ona do wypełnienia. Znikający odbiorca wymaga też przeredagowania naszego sposobu rozumienia tego, kim jest artysta, dzieło, a także warunków koniecznych do tego, by mogły zaistnieć relacje i stosunki, które nazywamy sztuką.
Zanim przejdę do wyjaśnienia, dlaczego odbiorca dziś znika i na czym ten proces polega, chciałbym zwrócić uwagę na to, że odbiorca to kategoria stosunkowocnowa, powstała na potrzeby opisu tych procesów wytwarzania i dystrybucji dóbr kulturowych, które przyniosła modernizacja społeczna. Istotą tych procesów jest profesjonalizacja, zorganizowany sposób tworzenia i upowszechniania dzieł i przekazów; powstawanie wyspecjalizowanych instytucji koordynujących tego typu działania (np. mass media, uczelnie artystyczne, instytucje świata sztuki); a także podporządkowanie działań tych organizacji realizacji celów komercyjnych oraz ideologicznych i systemowych .
W ten nowoczesny system wytwarzania kultury, a więc również sztuki, wpisany jest podział na tych, którzy tworzą i tych, który korzystają z tego, co wykreowali inni; na tych, którzy mówią i tych, którzy słuchają; na tych, którzy coś prezentują oraz tych, którzy percypują to przedstawienie. Co więcej, relacja łącząca pierwszych z drugimi, a więc artystów, twórców z widzami, odbiorcami miała charakter wyraźnie asymetryczny i opierała się na przekonaniu, że prawo do mówienia mają tylko ci pierwsi, zaś rola drugich sprowadza się do wysłuchania tego monologu i ewentualnego wykorzystania tego, z definicji pozytywnego i cennego, doświadczenia jako narzędzia „wzbogacenia”, „uduchowienia”, „uświadomienia”, „uwrażliwienia” siebie albo przynajmniej jako
Asymetryczność ta polegała też na tym, że odbiorca był w jej obrębie defi niowany jako ktoś niekompletny, jako obiekt, w który trzeba coś „wlać”, w coś go „wyposażyć”, czymś go „wzbogacić”. Wadliwy odbiorca wymagał trudu twórcy, który miał go naprawić poprzez swoje dzieła – w rezultacie widz sam stawał się dziełem, które udoskonalało się przez każdy akt obcowania ze sztuką . Kompletność tego dzieła była stawką w grze, którą prowadził system – od dopełnienia tej kreacji zależało, czy relacje dominacji tworzące jego strukturę będą podtrzymane i uzyskają należyty stopień prawomocności, a także czy jednostki staną się konsumentami, obywatelami, ludźmi oświeconymi, nowoczesnymi. Warto zwrócić uwagę na to, że ponieważ struktura ta, z samej definicji tego pojęcia, zawiera elementy znacznie różniące się między sobą, ale nie idiosynkratyczne, to musi ona wytworzyć też tych, których niekompletności nie sposób zaradzić, ale których nie wolno pozostawić samym sobie. Zostają oni zamknięci w deprecjonującej ich kategorii m a s y, na której potrzeby zostaje wytworzona kultura, którą krytycy określają mianem antykultury albo odmawiają jej w ogóle prawa do tego miana, używając w zastępstwie takich pojęć, jak przemysł kulturowy czy „huba” i „rak” .
Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu Instytut Socjologii, 2012 s.80-81
made by Sawyer